niedziela, 16 kwietnia 2017

Harris Eisenstadt Canada Day "On Parade in Parede" Clean Feed 2017, CF413

Harris Eisenstadt Canada Day "On Parade in Parede" Clean Feed 2017, CF413
Od początku działali razem jako kwintet, eksploatując "skażone" rewolucją free obszary tradycyjnego jazzu. Owo "free" nie oznaczało jednak szalonych improwizacji, a jedynie jej elementy i skażenie nieskalanych brzmień instrumentów tradycyjnego gatunku wszechobecnym dziś "brudem". Jakby pewną nonszalancką niedbałość. Ale też lekkość, niezwykłą łatwość takiego grania i rzadką dziś umiejętność pozostawania kreatywnych wewnątrz dość ściśle określonego gatunku.

Sprzyjało temu niezwykłe - w moim odczuciu - wyczucie Eisenstadta-kompozytora, człowieka umiejącego tworzyć klasyczne jazzowe harmonie i melodie, i łamania ich w bardzo współczesny sposób. Efekt - gdy dodać do tego znakomity skład osobowy - był naprawdę niezwykły. Na krótko zaistniał tez oktet, który przynosił w bardziej rozbudowanej formie tą samą fantastyczną muzykę. Teraz otrzymujemy kwintet, przykrojony chyba troszkę przypadkiem, ale grający z równie wielkim smakiem i wyczuciem formy. Przypadkiem - bo nie mamy tu doczynienia z zaplanowaną sesją studyjną, więc rezygnacja z wibrafonu Chrisa Dingmana wcale nie musiała być zamierzona. Nagranie to zarejestrowano podczas dwóch koncertów kwartetu w Parede, w Portugalii w kwietniu i maju 2015 roku.

Znakomicie skrojone na potrzeby zespołu kompozycje Eisenstadta zyskują - znów w moim odczuciu dodatkową energię. Czasem tak już zresztą jest, że każda zmiana sprawia, iż wyzwala się w twórcach jakaś dodatkowa energia. Tutaj może to być choćby konieczność zapełnienia dźwiękowej przestrzeni wibrafonu, jedynego wszak harmonicznego instrumentu w składzie. Harmonia musi być więc budowana w nieco odmienny sposób, ale podstawą jej pozostają perkusyjne brzmienia lidera zespołu. Sama gra Eisenstadta także nieco się zmieniła, chociaż w dalszym ciągu opiera on swoje perkusyjne brzmienia na afrykańskich, polirytmicznych tradycjach. Jak opowiada, w ciągu ostatnich lat, zafascynowała go silnie muzyka latynoska i będąca jej częścią kubańska tradycja Bata. I wyraźnie słychać to w jego grze, która nabrała jeszcze większej lekkości i płynności.

Te zmiany mają jeszcze jeden efekt, i jak spojrzeć na to z dystansu, to wcale nie powinien być on zaskakujący - muzyka zyskała bardziej zespołowy, kolektywny charakter. Tak jak i budowana harmonia. I chociaż każdy z instrumentalistów tworzących zespół może się tu wykazać i zaznaczyć swoją obecność, to poprzez rozbudowanie całemu systemu małych struktur i kolektywów, są jeszcze silniej związani jako całość. Ale Nate Wooley, Matt Bauder czy Pascal Niggenkempler nie tracą przy tym nic ze swojej kreatywnej mocy - ich partie, indywidualne brzmienie, decydują w równej mierze o wartość płyty i zespołu, jak wprowadzane konsekwentnie w życie stylistyczne koncepcja lidera. To świetny zespół, który nie rezygnując z indywidualnych osobowości, potrafi ukazać kolektywną moc i potęgę grania, wcale nie demolując sceny kolektywną energią. 
autor: Marek Zając

Nate Wooley: trumpet
Matt Bauder: tenor saxophonePascal Niggenkemper: bassHarris Eisenstadt: drums

1. Innuendo Is Nobody's Friend
2. Sometimes You Gotta Ask For What You Want
3. A Fine Kettle Of Fish
4. We All Ate What We Wanted To Eat, Parts 2 & 5
5. Sympathy Batters No Parsnips
6. We All Ate What We Wanted To Eat, Parts 3 / She Made Old Bones
7. We All Ate What We Wanted To Eat, Part 1

płyta do nabycia na multikulti.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz